2013/11/21

24 godziny szczęścia



Pharrell Williams.
24 hours of happy. O tym projekcie powiedziano i napisano już chyba wszystko. Idea prosta – nakręćmy 24-godzinny teledysk. Tak, by o każdej porze dnia można było zobaczyć tańczących ludzi.

Pomysł karkołomny... który wypalił! Znakomicie zrealizowany, bardzo ciekawy wizualnie i technicznie, ze świetnie rozwiązaną, bardzo prostą nawigacją w formie zegaru. Ale przede wszystkim bardzo dobry utwór – nie tylko wpadający w ucho, wprawiający w dobry nastrój ale taki, którym naprawdę ciężko jest się znudzić.

Wachałem się, czy umieszczać tutaj posta o Happy. W końcu jest to po prostu bardzo długi teledysk. Doszedłem jednak do wniosku, że Happy mieści się w mojej szerokiej definicji webdokumentu z kilku powodów.

Przede wszystkim opowiada o tańcu "w ogóle" i podchodzi do niego bardzo różnorodnie. Zobaczyć można i zawodowców, i amatorów. Poczynając od młodziutkiej adeptki tańca baletu, przez kobietę niesamowicie tańczącą z hula-hop, po zawodowych tancerzy tańca współczesnego; od tańczącej z czystej przyjemności małej, afroamerykanki, po kwiającego się na boki starszego pana sprzątacza. Bardzo różnorodny dobór postaci sprawia, że całość, niczym seria fotografii, opowiada o pewnym wycinku rzeczywistości.

Z drugiej strony projekt oprowadza nas przez 24 godziny po Los Angeles. Przejść można zarówno rozświetlonymi ulicami wypełnionymi knajpkami, przez siłownię, supermarket, czy kręgielnię, po zionące pustką podjazdy przemysłowych hal. W pewnym sensie ten zapętlający się, trwający "cały dzień" spacer dokumentuje współczesną kalifornijską rzeczywistość. Do tego dochodzi jeszcze trzeci aspekt: to, że bardzo lubię ten projekt. ;)

Nie wypada nie znać.

HAPPY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

About